Od Wuhan do Nowego Jorku - lokalne biznesy, wielkie firmy, startupy, organizacje sąsiedzkie i nawet szkoły szybko edukują się z możliwości nowych technologii. Pandemia COVID-19 sprawiła, że cały świat w przyśpieszonym tempie odkrywa nowe zastosowania cyfrowych narzędzi. Eksperci oceniają, które z nich mają szansę zadomowić się na dłużej.
Internet poniekąd wrócił do swoich korzeni. W latach 60. sieć komputerów miała być dla USA sposobem na zagrożenie - wówczas chodziło o groźbę wojny nuklearnej. Dziś mamy do czynienia z pierwszą pandemią w dobie cyfrowych technologii i to właśnie dzięki nim gospodarki krajów zagrożonych koronawirusem nie zatrzymały się zupełnie.
Nie minęło kilka dni od wydania przez rządy zaleceń do dobrowolnej izolacji w domach, a Komisja Europejska poprosiła platformy streamingowe o zmniejszenie obciążenia łączy internetowych. Odpowiedziały m.in Netflix i YouTube, blokując przesyłanie wideo w najwyższej jakości. Tym samym uwolniły zasoby sieci na telekonferencje (od kilkunastu dni podstawę działania dla wielu firm), oraz rozmowy przez komunikatory, które powalają bliskim być w kontakcie.
- Szybko przekonaliśmy się jak mocno w tej nowej sytuacji polegamy na sprawnym działaniu sieci. Pandemia zweryfikowała przydatność i skuteczność wielu internetowych kanałów. Popularne sieci społecznościowe musiały przyznać, że stały się źródłem dezinformacji na temat wirusa. Twitter po kliknięciu w hasztag #koronawirus sam podpowiada, by rzetelne i sprawdzone informacji na temat zagrożenia czerpać ze stron i profilu Ministerstwa Zdrowia. Ostatnia rządowa aktualizacja zasad bezpieczeństwa została przesłana SMS-em jako Alert RCB z linkiem do treści rozporządzenia. Klęski żywiołowe z ostatnich lat dowiodły, że ten stary sprawdzony kanał jest w takich sytuacjach niezawodny. Nawet gdy łącza internetowe są przeciążone, wiadomości SMS docierają do adresatów - zauważa Maja Wiśniewska, PR & Content Marketing Manager w SMSAPI.
Na kłopoty - internet
Nowym wyzwaniem dla tysięcy biznesów są przymusowe zamknięcia lokali, jak również dobrowolna izolacja w domach zalecana przez władze i specjalistów. Sprawiły one, że wiele punktów usługowych straciło klientów. W gastronomii z dnia na dzień trendem stały się ghost kitchens, czyli restauracje sprzedające tylko online i tylko na wynos, a platformy do tego typu usług notują szybki wzrost zainteresowania.
Nie wszystko da się jednak dostarczać do domu, dlatego szybko pojawił się pomysł sprzedaży bonów do wykorzystania za kilka miesięcy, z których wpływy pozwalają biznesom dzisiaj opłacić czynsz oraz inne wydatki i przetrwać trudny czas. Bony dystrybuowane są oczywiście online np. w serwisie Lunch Next, a oferty ich zakupu rozchodzą się dzięki social media. W USA popularna aplikacja Yelp gromadząca opinie o lokalach wprowadziła możliwość oznaczenia, które z nich wciąż działają i oferują dostawy na wynos bez kontaktu z kurierem, a także rozpoczęła współpracę z serwisem crowdfundingowym GoFundMe pozwalając użytkownikom na przekazywanie ulubionym lokalnym biznesem niewielkich datków.
Podobną współpracę nawiązały serwis Soundcloud dla niezależnych muzyków i platforma streamingowa Twitch. Dzięki niej artyści, którzy w obecnych czasach żyją już głównie z koncertów, mogą łatwiej zarabiać na organizowanych teraz koncertach online.
- Oba przykłady zza oceanu pokazują, że jako konsumenci stajemy się świadomi, jak nasze pojedyncze wybory wpływają na gospodarkę i jesteśmy gotowi z ich pomocą ratować biznesy bliskie naszemu sercu. Jednak potrzebujemy do tego rozwiązań działających szybko i wygodnie, najlepiej zintegrowanych z aplikacjami, z których już korzystamy. Czasem dobrze jest zaoferować coś w prezencie na czas kwarantanny, jak robią niektóre wydawnictwa książkowe, poluzować zasady anulowania rezerwacji, jak zrobiło Airbnb albo pomagać miastu w dowożeniu posiłków dla seniorów, jak zrobili w Nowym Jorku kierowcy Ubera, a w Polsce dostawcy platformy Szopi. To okazja dla biznesów, by zrobić coś niestandardowego, co obecni i potencjalni klienci zapamiętają na długo - podpowiada Maja Wiśniewska.
Nowe wynalazki już z nami zostaną?
Jedną ze spółek, której ceny akcji w ostatnich tygodniach poszły w górę wbrew ogólnym tendencjom, jest producent programu Zoom służącego do grupowych konferencji. Liczba jego pobrań wzrosła w marcu kilkunastokrotnie. Reakcja rynków finansowych sugeruje, że wideorozmowy online nie będą tylko chwilową modą i nawet po zniknięciu zagrożenia firmy i organizacje będą z nich chętniej korzystać. Już wcześniej pojawiały się sugestie, by np. w związku z kryzysem klimatycznym ograniczać liczbę spotkań biznesowych na rzecz kontaktów przez komunikatory. Obecna sytuacja może po prostu przyspieszyć ogólny trend, podobnie jak II wojna światowa szybko spopularyzowała antybiotyki, które znalazły szerokie zastosowanie także w czasie pokoju.
- Wtyczka Netflix Party, która pozwala na równoczesne oglądanie tych samych filmów i seriali ze znajomymi oraz komentowanie ich na żywo, istnieje od kilku lat, ale dopiero niedawno zdobyła ogromną popularność. Nie byłoby wcale dziwne, gdyby taki sposób konsumpcji treści wideo utrwalił się, a nawet został oficjalnie wspierany przez sam serwis. Firmy powinny bacznie przyglądać, się, co działa w komunikacji z klientami, a co się nie sprawdza w tym wyjątkowym czasie, aby przygotować się na realia z przyszłości. Skoro w ostatnich tygodniach chatboty, mikropłatności, SMS-y czy kupony online znalazły nowe zastosowania i okazały się pomocne w sytuacji pandemii, jest spora szansa, że zostaną z nami na dłużej - podsumowuje Maja Wiśniewska z SMSAPI.
mobile